sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 11

***
Zaraz po obiedzie wybiegł z hotelu, chciał wszystko zaplanować, najpierw kolacja, a potem niespodzianka, dziś miało spełnić się jego marzenie, randka z Alice, niczego nie potrzebował do szczęścia, tylko jej. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo ją kocha, potrzebuje jej, jej śmiechu, gestów, ruchów, wszystkiego, nie potrafi bez niej żyć. Tylko czy ona go pokocha? 
Miał nadzieje, że tak zbliży się do niej, z każdą minutą odczuwał coraz większy stres, co było u niego nowością, bo on nigdy się nie stresował, nawet przed meczami był spokojny.

Równo o 19 stał przed stadionem z bukietem tulipanów w ręku, nerwowo przebierał z nogi na nogę uspokoił się dopiero, gdy ją zobaczył, jak zawsze wyglądała pięknie.
-Hej- pocałował ją w policzek co ją trochę speszyło.
-Cześć- uśmiechnęła się- To gdzie idziemy?
-Do restauracji, zapraszam- powiedział i otworzył drzwi luksusowego samochodu.
Całą drogę nic nie mówili, Alexis wpatrywał się w drogę a Alis ukradkiem na niego spoglądała, musiała przyznać, był przystojny i to bardzo, potargane włosy i niebieska koszula dodawały mi chłopięcego uroku.

***
Od godziny siedzieli w luksusowej restauracji i rozmawiali, już nie czuli się tacy skrępowani, mieli ze sobą wiele wspólnych tematów.
Po posiłku Alexis chciał zabrać Alise w jedno miejsce.
-Mógłbyś odwieźć mnie do domu- zapytała.
-Jeszcze nie, teraz zabieram Cię w jedno miejsce.
-Dobrze- uśmiechnęła się lekko.
Po dwudziestu minutach byli na miejscu.
-Zakryje Ci teraz oczy dobrze.
Nic nie odpowiedziała, tylko kiwnęła głową.
Delikatnie położył ręce na jej twarzy i prowadził przed siebie.
-To tu- oznajmił.

Znajdowali się na wzgórzu, z którego było widać cały Madryt, Alisa aż zaniemówiła z wrażenia.
-Tu jest pięknie.
-Przed ostatnim meczem z Realem odkryłem to miejsce.
-Dziękuje, że mnie tu przywiozłeś- usiadła na trawie.
-Opowiedz mi coś o sobie- powiedział po paru minutach ciszy.
-Co tu dużo opowiadać, mieszkam i pracuje w Madrycie, ty mi opowiedz, jak to jest być światowej sławy piłkarzem?
-Jest super, ale czasami ma się dość tej sławy, reporterów no, ale trzeba się przyzwyczaić.
Popatrzyli na siebie, Alexis powoli przybliżył się do dziewczyny i delikatnie musnął jej usta, nie protestowała, więc pogłębiał pocałunki.
W pewnym momencie Alisa oprzytomniała i oderwała się od ciepłych ust Chlijczyka, szybko wstała i pobiegła przed siebie.
Co ona sobie myślała? Przecież jak jej ojciec by się o tym dowiedział, to by ją zabił. Zaczęła czuć coś do Alexisa, ale to nie miało znaczenia, nie mogła wyjawić jej prawdy, kim jest jej ojciec.

Alex szybko wstał i pobiegł za dziewczyną, nie wiedział, co było powodem jej ucieczki, wiedział, że coś ukrywa, ale nie potrafił do niej dotrzeć, chciał jej pomóc, dowiedzieć się.

Po parunastu sekundach dogonił ją i zatrzymał. Spojrzał na jej zapłakaną twarz i chciało mu się płakać, nie wiedział co ma robić.
-Alis proszę Cię, zaczekaj.
-Co chcesz?
-Proszę, powiedz mi co się stało, czemu uciekłaś?
-Zostaw mnie, to nie ma sensu, ja nie mogę.
-Poparzy na mnie, posłuchaj pomogę Ci tylko powiedz, o co chodzi.
Spojrzała na jego zatroskaną twarz i przełamała się.
-Nie zdziwiło Cię czemu nigdy nie powiedziałam jak mam na nazwisko?
-Trochę.
-No właśnie, moja mama zmarła jak miałam parę lat i zostałam sama z ojcem, od dziecka kibicowałam Barcy, ale byłam w tym sama, mój tata jest trenerem, nazywa się Jose Mourincho a ja jestem jego córką.
Zamurowało go, Alisa jest córką trenera Realu? Czemu nigdy na to nie wpadł? Już rozumiał, czemu tak się bała wyjawić mu prawdy, jednak nawet to nie przeszkodzi mu na byciu z nią.
-Alis... pamiętaj zawsze będę z tobą nieważne co powie na to ojciec- powiedział i złączył ich usta w namiętny pocałunek.

***
No to mamy nowy, mnie osobiście się nie podoba, ale zostawiam wam do oceny.
Do nowego :)