czwartek, 26 września 2013

Rozdział 5

***

Obudziłam się w fatalnym stanie, powoli otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej.
Rozejrzałam się po pokoju i zaniemówiłam.
Gdzie jestem?
Nie pamiętam za wiele ze wczoraj a tym bardziej tego, jak znalazłam się tutaj.
Usłyszałam ciche chrapanie, odwróciłam się i zobaczyłam mężczyznę śpiącego po drugiej stronie łóżka, teraz to kompletnie nic nie rozumiałam.
Po cichu wstałam i ruszyłam do łazienki.
Po doprowadzeniu siebie do porządku, wróciłam do pokoju.
Dopiero teraz poznałam twarz mężczyzny, to był Alexis!
Zauważyłam, że zaczyna się budzić.
-Dzień dobry- powiedział zaspanym głosem.
-Cześć, możesz mi to wytłumaczyć?
-Ale co?
-Jak to co?! Jak ja się tu znalazłam?- krzyknęłam.
-Spokojnie, zaraz wszystko Ci wytłumaczę.
-Dobrze.
-To ile pamiętasz ze wczoraj?
-Pamiętam, że tańczyliśmy razem, a potem już nic.
Uśmiechnęłam się na samą myśl o wczorajszym tańcu.
-Ok, no to tak, tańczyliśmy ze sobą, potem poszliśmy do stolika po paru drinkach ledwo trzymałaś się na nogach, więc zaproponowałem, że wezmę Cię do hotelu i rano odwiozę.
-A co z Sarą?
Dopiero teraz przypomniałam sobie o przyjaciółce.
-Spokojnie, mój przyjaciel ją znał, więc odwiózł do domu.
Kamień spadł mi z serca Iker zabiłby mnie jak by coś jej się stało, on kocha ją nad życie.
-Dobrze możesz zawieźć mnie do Sary?
-Jasne, tylko się ubiorę.
Po dwudziestu minutach byliśmy już w samochodzie, całą drogę przebyliśmy bez rozmów, dla mnie to dobrze, nie wiem, o czym miałabym z nim rozmawiać.
Zaparkował pod domem, już miałam wychodzić, kiedy przypomniało mi się coś.
-Dziękuje za wszystko.
-Nie ma za co, zawsze do usług.
-Trzymaj się, a i jeszcze jedno ja nie jestem z Ronaldo.
Zanim zdążył coś powiedzieć, pobiegłam w stronę drzwi.

***

Po paru chwilach drzwi otworzył mi Iker.
-Cześć jest Sara?
-Tak, wejdź. Jak impreza?
-Nie przypominaj mi, właśnie o tym muszę z nią pogadać.
-Mam się bać?
-Ty nie, ale ona powinna.
Po paru minutach do salonu weszła Sara.
-O cześć.
-Ja Cię zabije!- krzyknęłam zła.
-Co się stało?
-Jak to co?! Ostatni raz z tobą wychodzę, przez ciebie wylądowałam w łóżku z Alexisem!
-Uuuu no to było warto- odparła zadowolona.
-Przestań.
-Proszę Cię, to nie moja wina, że trochę za dużo wypiłyśmy.
-Taa.
-A no właśnie jak to się stało, że o 3 w nocy przyprowadził Cię tu Gerard i do tego ty ledwo trzymałaś się na nogach- do rozmowy wtrącił się Iker.
-Nie moja wina, że oni też byli wczoraj w klubie, a jak znalazłam się w domu to sama nie wiem.
-Ale ja wiem, Alexis mi powiedział, że jego przyjaciel Cię znał i odwiózł do domu.
-No to było wczoraj fajnie, kiedy to powtarzamy?- zapytała Sara a my z Ikerem popatrzyliśmy na nią wrogo.
-No co?
-Chodźcie tu- powiedziałam i ich przytuliłam, kocham ich ponad życie, są dla mnie jak rodzina.
-Dobra ja będę się zbierać, czeka na mnie rozmowa z tatą.
-Trzymaj się, jesteśmy z tobą.

***

Wyszłam i pieszo pokonałam drogę do domu.
Drzwi otworzył mi zdenerwowany tata.
-Alisa?! Gdzieś ty była całą noc?
-Na imprezie, a potem u Sary.
-Czemu nie dałaś mi znać, wiesz jak ja się martwiłem?
-Przepraszam telefon mi się rozładował- odparłam.
-Nie rób mi tego więcej.
-Dobrze.
-A jak było na imprezie?
-Ciekawie.
Pożegnałam się z tatą i poszłam do pokoju.

***


Rok szkolny zmierzał ku końcowi, ostatni rok studiów był bardzo ciężki, ale jakoś przeszłam przez niego, zaraz po wakacjach zaczynam szukać jakiejś pracy, może tata mi pomoże?


***

No i mamy nowy rozdział, mi osobiście się nie podoba, ale zostawiam do waszej oceny.
A i przepraszam, że tak szybko zmieniam daty, wiem, że jest za młoda na kończenie studiów, ale to jest na potrzeby opowiadania, które i tak jest fikcją, więc można trochę pozmieniać :) 
No dobra to ja się z wami żegnam papa :*

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 4

***

Wróciłam do domu wykończona, szybko się przebrałam i położyłam, jednak na moje nieszczęście nie mogłam zasnąć. 

Cały czas myślałam o nim, o właścicielu chyba najpiękniejszych oczu na świecie, kiedy przypomną sobie te parę chwil, kiedy mogłam z nim porozmawiać, to na mojej twarzy pojawia się wielki uśmiech.
Alexis ma coś w sobie, nie wiem co, ale nie da się o nim ot tak zapomnieć.


Jednak to nie jest takie proste, jak tata dowie się, że go spotkałam, a co gorsza z nim rozmawiałam to już po mnie.

Mnie zamknie w domu a jego zabije..

I to są minusy, kocham mojego ojca, ale na punkcie Barcelony jest przewrażliwiony.


Zamknęłam oczy i odpłynęłam.


***


Obudziłem się rano skacowany, jak imprezować to na całego.


Niewiele pamiętam z wczorajszego dnia, siedzieliśmy w pokoju u Gerarda i Carlesa i graliśmy w karty i piliśmy piwo, a potem urwał mi się film.


***

Powoli podniosłem się z podłogi i rozejrzałem po pomieszczeniu.

Gerard i Pedro spali przytuleni na kanapie, na nich spał Dani.
Pod stołem spał Victor.
Cały pokój wyglądał okropnie.
Ruszyłem chwiejnym krokiem w stronę łazienki.
Po wyjściu natknąłem się na Xaviego.
-Siema Alex.
-Hej- odparłem słabo.
-Widzę, że kac doskwiera.
-Taaa a ty nie masz kaca?
-Nie, ktoś musiał was pilnować, szczególnie po tym, co wczoraj chcieliście zrobić.
-Co się wczoraj wydarzyło?! 
-Ha! Na początku była to niewinna gra w karty, a potem graliście w butelkę na nietypowe wyzwania. Musieliśmy was z Leo pół godziny zatrzymywać, bo chcieliście iść o 3 w nocy na basen.
-O matko...
-No było ciekawie- odparł ze śmiechem.
Chcesz coś jeść?
-Pewnie.
Ruszyłem za Hernandezem do kuchni.


***

Obudziłam się rano, przebrałam się i zeszłam do kuchni.

Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przed  telewizorem.
Znudzona wyłączyłam telewizor.
Po chwili w domu rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu.
-Halo?
-Cześć Alis, co byś powiedziała na wyjście na zakupy?
-Pewnie a z jakiej to okazji?
-Wyciągam Cię wieczorem do klubu.
-Ooo, to o której?
-Może za pół godziny przed centrum handlowym?
-Ok to do zobaczenia.
-Cześć.

Szybko pobiegłam na górę i przebrałam się w to i ruszyłam pod wskazany adres.

Po paru minutach byłam na miejscu, gdzie czekała już Sara.
-Hej.
-Cześć idziemy?
-Jasne.
Po 3 godzinach biegania po sklepach wreszcie wybrałam strój na wyjście.
Pożegnałam się z Sarą i ruszyłam w stronę domu.

***


Nie wiem jak to się stało, ale Gerard jakoś wybłagał dzień wolnego.

Postanowiliśmy zostać dłużej w Madrycie i dzisiaj się zabawić.
Ja, Dani, Gerard i Cesc weszliśmy z powrotem do hotelu.
Resztę dnia spędziliśmy na błogim lenistwie.

***


O godzinie 19 zadzwonił dzwonek do drzwi, ubrana w to ruszyłam w stronę samochodu, przywitałam się z  Sarą i Ikerem, który dzisiaj robił za naszego szofera.

Po paru minutach byłyśmy już w klubie.


Usiadłyśmy do stolika i zamówiłyśmy drinki.
Czas zleciał nam na zabawie i rozmowach.
Siedziałam i rozmawiałam z Sarą, w pewnym momencie do klubu weszło 4 mężczyzn, niby to nic takiego jednak kogoś mi przypominali a jeden z nich najbardziej.

Postanowiłam się im przyjrzeć, zostawiłam Sarę przy stoliku i powoli ruszyłam w stronę grupy.
Po chwili jeden z nich podniósł głowę, teraz już byłam pewna, kto to jest.
-No pięknie- powiedziałam sama do siebie i szybko ruszyłam w stronę stolika.
-Jest tyle klubów w Madrycie, a oni musieli właśnie wybrać ten i co oni tu robią powinni być w Barcelonie?- mówiłam sama do siebie.
-Co się stało?- zapytała Hiszpanka.
-Popatrzy za siebie.
Odwróciła się i dopiero teraz ich zauważyła.
-Ooo, idź do niego!- krzyknęła.
-Chyba śnisz, nigdy tam nie pójdę.
-Ale chciałaś z nim porozmawiać.
-Tak, ale nie wiedziałam, że nastąpi to tak szybko.
-Narzekasz, masz taką okazję a ją marnujesz.

***

Usiedliśmy przy jednym ze stolików, chłopaki oczywiście zamówili drinki.
Rozejrzałem się po klubie, mój wzrok przykuła pewna blondynka.
Wydawało mi się, że ją znam.
-Na co się tak parzysz?
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Gerarda.
-Na nic.
Piłkarz odwrócił się i rozejrzał po klubie.
-Idź do niej zagadać.
-Nie mogę.
-Nie marudź, tylko idź.
-Dobra- odparłem i podniosłem się.

***

Niepewnym krokiem ruszyłem w stronę stolika, gdzie siedziały dwie dziewczyny.
Dopiero z bliska zobaczyłem kto to jest.
Zawahałem się, ale podszedłem.
-Cześć, mogę prosić do tańca- wyciągnąłem ręką w kierunku blondynki.
-Nie wiem.
-Nie daj się prosić- uśmiechnąłem się szeroko.
-No dobrze.

***

Chwyciłam jego dłoń i ruszyliśmy na parkiet.
-Alisa, co robisz w tym klubie?
-Chciałam się zabawić a ty? Z tego co wiem, to piłkarze dzisiaj wrócili do Barcelony.
-Tak, ale my dostaliśmy dzień wolnego i postanowiliśmy wybrać się do klubu.
Przetańczyliśmy parę piosenek, z głośnika poleciała wolna melodia, niepewnie oparłam głowę na ramieniu piłkarza. Czułam się tak bezpiecznie.
Po piosence ruszyłam do stolika.
Zamówiłam kilka drinków, a potem urwał mi się film.


***

No i mamy nowy rozdział przepraszam, że tak późno, ale szkoła już mnie męczy, w tym tygodniu miałam chyba z 10 kartkówek.
Komputer mam zepsuty i na innych blogach rozdziały pojawią się jak tylko dostane go z powrotem i nadrobię zaległości u was.

Zapraszam do czytania i komentowania.
To do nowego :P


:* 

piątek, 13 września 2013

INFORMACJA

Wiem, rozdział miał pojawić się w zeszłym tygodniu przepraszam was :( 
Dzisiaj mi się zepsuł laptop i nie wiem kiedy mi go naprawią...
Postaram się dodać nowy rozdział jutro wieczorem albo w niedziele a także na  http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/ 
Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia :) 


wtorek, 3 września 2013

Rozdział 3

***


Po wycieczce wróciłam do domu, zmęczona dzisiejszym dniem położyłam się i od razu zasnęłam.
Śnił mi się właściciel chyba najpiękniejszych oczów na świecie...

***

Rano wstałam z wielkim uśmiechem na twarzy, wspominając wczorajszy dzień i noc.
Zeszłam na dół, gdzie siedział tata.
-Jak było na wycieczce?
-Fajne, widziałam dużo ciekawych miejsc.
-Cieszę się, zbieraj się do szkoły, bo się spóźnisz.
-Dobrze pa tato.
-Pa.


Dzień w szkole minął mi szybko, nawet bardzo szybko, nie wiem czym było to spowodowane, może moim dobrym samopoczuciem?

***

Od razu po szkole poszłam do Ikera i Sary.


-Hej mała opowiadaj, jak było na wycieczce?- powiedziała pani domu i podała mi herbatę.
-Świetnie, Barcelona jest piękna...
-Ale chyba nie lepsza niż Madryt?- tym razem odpowiedział Iker i poruszył zabawnie brwiami.
-Czy ja wiem..
-Dobra, ale opowiadaj jak było na stadionie poznałaś piłkarzy?

Opowiedziałam im wszystko, uwielbiałam spędzać z nimi czas, są wspaniali.


***

Wstałem i od razu chwyciłem się za głowę, rozejrzałem się po pokoju i zobaczyłem stertę porozrzucanych butelek po piwie, chyba przegięliśmy wczoraj z Danim.
Ostatnie co pamiętam to gra w fife, a potem nic.

Na resztkach sił doszedłem do kuchni i od razu rzuciłem się na butelkę wody.

Wziąłem prysznic i trochę się ogarnąłem, dopiero teraz zobaczyłem, która jest godzina.
-O cholera! Dani wstawaj!
-Nie drzyj się tak bo mi głowa pęka- odparł słabo.
-Wstawaj, za 15 minut musimy być na treningu.
Ten jak to usłyszał, w ekspresowym tempie ogarnął się i pojechaliśmy na trening.

Zdyszani wbiegliśmy na murawę.
-Sanchez, Alves gdzie wyście byli?! Pojutrze gramy mecz z Realem a wy się spóźniacie?!- krzyknął wściekły.
-Przepraszamy trenerze.
Ze spuszczonymi głowami ruszyliśmy w stronę piłkarzy.

***

Dwa dni minęły bardzo szybko, dzisiaj miał odbyć się uwielbiany przeze mnie mecz, a mianowicie Gran Derby.

Dzień zleciał szybko, o 19 pojechałam z tatą na stadion.
Przywitałam się z piłkarzami i usiadłam na ławkę rezerwowych.
Ubrana oczywiście w trenerską koszulkę Realu.
O 20.45 piłkarze zaczęli wychodzić z tunelu.
W tłumie odnalazłam jego, osobę, która ostatni śni mi się po nocach, Alexisa...

Mecz był bardzo zacięty, po 20 minutach Barcelona prowadziła 1-0 po golu młodziutkiego Tello.

Królewscy w skupieniu grali piłką, niby wszystko im wychodziło, ale nie umieli strzelić bramki, tata chodził przy linii boiska i krzyczał na piłkarzy.
W doliczonym czasie 1 połowy gola wyrównującego strzelił Ronaldo.
Piłkarze zeszli do szatni a ja pogrążyłam się w rozmyśleniach.
Nawet nie wiem, kiedy zaczęła się druga połowa, nie była jednak tak dynamiczna co pierwsza, oby dwie drużyny były zmęczone i to było widać.

Mecz zakończył się wynikiem 2-2, na listę strzelców wpisał się jeszcze Ozil i Alexis.

Parzyłam, jak kibica opuszczają stadion, po chwili została sama.
Posiedziałam chwile i ruszyłam do wyjścia.


Szłam wolnym krokiem, jak na złość wpadłam na kogoś.
Szybko jednak się podniosłam i popatrzyłam na winowajcę, oniemiałam, znowu zobaczyłam te oczy...
-To znowu ty?- zapytałam zdziwiona.
-Jak widać.
-Alisa tak?
Potrząsnęłam głową.
-Znowu na siebie wpadamy.
-Chyba los tak chciał.
Dopiero teraz popatrzył na moją koszulkę.
-Jak to jest możliwe, że taka piękna dziewczyna kibicuje Realowi?
-Taka praca.
-Pracujesz tu?- zapytał zdziwiony.
-Nie zupełnie.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale z daleka dobiegł nas krzyk.
-O tu jesteś kochanie.
Poczułam jak czyjaś ręka spoczywa na moim ramieniu.
-To ja już będę się zbierał- powiedział speszony Alexis.
-Nie to nie tak.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale jego już nie było.

-Czemu to zrobiłeś?!
Popatrzyłam na niego morderczym wzrokiem i szybko zrzuciłam jego rękę.
-Hmm ciekawe co by powiedział twój tata jakby się dowiedział, że jego córka flirtuje z piłkarzem Barcy. Ja tylko ratowałem Ci życie.
-To więcej tego nie rób- wysyczałam i wściekła opuściłam stadion.

I co ja mam zrobić? Tak dobrze rozmawiało mi się z Alexem, ale on oczywiście musiał wszystko zepsuć, kochany Cristiano zawsze musi się do wszystkiego wpieprzać.



Muszę porozmawiać z Alexisem, nie wiem czemu chcę to zrobić, ale zależy mi na nim, muszę mu to wyjaśnić, jeszcze nie wiem jak ale zrobię to..


***
No i jest nowy, pisany na szybko, ale jest.

Ja jestem po 1 dniu w szkole, a już jestem zmęczona.
Rozdziały powinny pojawiać się co tydzień w weekend.
Zapraszam także na inne moje opowiadania.
http://milosc-i-fcb.blogspot.com/ - o Davidze Villi i Jordim Albie.

To do nowego :)