środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 10

***
Alexis..

Wstałem rano i znowu moją głowę zaprzątała Alisa, czemu nie mogę przestać o niej myśleć. Każde wspomnienie jej imienia wywołuje u mnie szeroki uśmiech na twarzy. Chciałbym znowu pojechać do Madrytu i popatrzeć choć przez chwile na nią, na jej piękne blond włosy, cudowne niebieskie jak ocean oczy i ten uśmiech, który mogę oglądać godzinami. Pierwszy raz coś takiego czuje i nie wiem już co mam robić. Czy się zakochałem? Nie wiem, może? To jest chore, rozmawiałem z nią tylko parę razy i ten pocałunek, smak jej cudownych ust. Pierwszy raz poczułem coś do kobiety, ona jest inna, nie jest jak te pusty laski, które myślą tylko o jednym, jest taka naturalna, zawsze jest sobą ale zarazem skrywa coś i chcę to poznać, chcę poznać ją.

***
Alisa.. 

Wstałam po 10, jak miło jest się wyspać, choć raz, dziś mam wolne i zamierzam to wykorzystać. Ubrałam się i zjadłam śniadanie, zaraz potem poszłam do Sary i Ikera. Drzwi otworzyła mi pani domu.
-Cześć, gratulacje!- rzuciłam się jej na szyje.
-Dziękuję.
-Gdzie jest mały?
-Iker się z nim bawi, wchodź.
-Proszę to dla waszej pociechy- wręczyłam prezent rodzicom.
-Dzięki, ale nie trzeba było.
-Przestań.
Wzięłam małego na ręce, był taki drobny i słodziutki.
-Hej mały, jesteś taki piękny i bardzo podobny do rodziców.
Pobawiłam się z nim trochę, później Sara poszła go położyć, a ja zostałam sama z Ikerem.
-Musimy porozmawiać- powiedziałam.
-Co się stało?
-Skąd Cris wiedział o kwiatkach?
-Nie wiem, o co Ci chodzi- powiedział szybko a ja wiedziałam, że coś kręci.
-Proszę Cię, nie udawaj.
-No dobra.. przyznaję się.
-Iker jak ja Cie kocham- powiedziałam i przytuliłam przyjaciela.
-Wiem, mnie wszyscy kochają- za to dostał ode mnie w ramię- Ej, za co? Przecież to prawda!
-Oj Iker, dobra ja będę się zbierać, trzymajcie się papa.

***
Wróciłam do domu, w salonie siedział tata z Crisem.
-Cześć.
-Hej, chciałbym z tobą porozmawiać.
-Dobrze chodźmy do mnie.
Ruszyłam przodem a za mną szedł Cris, byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia.
-Co chciałeś?
-Pogadać.
-To już wiem.
-Chciałbym Cię jeszcze raz przeprosić za to, co zrobiłem nie wiem co we mnie wstąpiło- powiedział i spuścił głowę.
-Wiem i wybaczam Ci, ale musisz mi jeszcze dać czas.
-Dobrze, to ja będę się zbierał- pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Resztę popołudnia i cały wieczór spędziłam przed telewizorem.
Cały czas miałam przeczucie, że jutrzejszy dzień zmieni wszystko w moim życiu.

***
Alexis 

Długo myślałem i postanowiłem jeszcze raz zawalczyć o Alise, wybłagałem urlop u trenera i z samego rana wylatuje do Madrytu.

Z samego rana pojechałem na lotnisko i po dwóch godzinach byłem w Madrycie, w hotelu załatwiłem wszystkie formalności i o 11 ruszyłem w stronę Santiago Bernabeu.

***

Dzień w pracy mijał mi szybko po 11 miałam przerwę, więc postanowiłam się przewietrzyć. Przed wejściem na stadion ujrzałam postać, podeszłam bliżej, bo wydawała mi się znajoma.
W pewnym momencie postać odwróciła się a ja zamarła, moje serce zaczęło szybciej bić. Przede mną stał Alexis we własnej osobie. Popatrzyłam w jego piękne brązowe oczy, zauważyłam w nich radość, bałam się wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.
-Cześć Alis -uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów.
-Hej, co tu robisz?
-Przyleciałem się z tobą spotkać.
Nerwowo obejrzałam się czy ktoś nas nie widzi, jeszcze tego by mi brakowało, jak by ktoś nas razem zauważył.
-Nie możemy tutaj rozmawiać.
-Zapraszam Cię na kolacje, może tam uda nam się wreszcie porozmawiać.
Wahałam się chwile, serce krzyczało, żebym się zgodziła, lecz rozum odmawiał. Jednak to serce okazało się silniejsze.
-Dobrze- uśmiechnęłam się lekko.
-To spotkajmy się tutaj dzisiaj o 19 dobrze?
W odpowiedzi skinęłam jedynie głową.
-Ja się będę zbierać, pa.
-Do zobaczenia.

***
Stałem tak jeszcze przez chwile i nie wierzyłem, że to, co się stało było naprawdę, a może to tylko sen?
Patrzyłem na odchodzącą dziewczynę, nawet teraz jest piękna.

Westchnąłem i ruszyłem w stronę hotelu, obmyślając plan na cudowny wieczór.

***
No wreszcie udało mi się coś napisać, mam nadzieje, że bedzię lepszy od poprzedniego :)


100 lat Marc!